Spartan Race Super to 13 + kilometrów i około 25 przeszkód. Tak, naprawdę wyszło 16 km i nie chodzi tu ani o dystans ani o przeszkody. Za nie wykonanie jednej z przeszkód trzeba zrobić 30 burpees. Robiłem je tylko dwa razy z czego rzucanie kijem nigdy mi nie wychodzi, a ścianka do przejścia była okupiona moim błędem. Problemem nie były nawet 3 podejścia, bo prawie każdy, oprócz elity te podejścia przechodził, a nie przebiegał.
Tutaj chodziło o zupełnie coś innego. O ostatnie kilka tygodni przed biegiem.
Zmęczenie, nic tylko zmęczenie.
Łatwo jest mówić i pisać innym co trzeba zrobić, ale czasami trudno samemu wprowadzić to w życie. Nie jestem typowym trenerem, który cały dzień przesiaduje w boxie. Mój dzień to połączenie moich pasji z rzeczami, które muszę wykonać aby dotrzeć do wyznaczonych przeze mnie celów. Doba jest do tego za krótka. Kiedy nie masz wyznaczonych godzin w których to robisz kładziesz się późno, wstajesz wcześnie i naparzasz ile wlezie. Dobrze, że korzystam z Pomelo Food Company, które jest dla mnie teraz zbawieniem.
Wyciągając wnioski z powyższych zdań, można śmiało powiedzieć, że nigdy w życiu nie czułem takiego zmęczenia na starcie. Zawsze dbałem o ostatni tydzień przed startem. Organizacja biegu w drużynie na ponad 70 osób pociągnęła za sobą tyle pracy, że w dzień przed startem nie zjadłem wszystkich posiłków, a normalnie robiłbym pewnie lekkie ładowanie. Do tego wyjazdy, brak snu, pogoda, która też nie odpuszczała wysysając z nas energię. To wszystko złożyło się na brak formy startowej. I nie piszę tu o uderzaniu w wynik, a raczej o tym, żeby przebiec bieg na spokojnie.
Zderzenie z rzeczywistością.
Pierwsze ostre podejście nie pozostawiło wątpliwości o tym, że jestem głodny, niewyspany i zmęczony. Czułem się tak przez pierwsze kilka km i wszystkie podbiegi. W głowie zderzały się ze sobą myśli o tym, że nie chce więcej biegać z myślami, że przecież nie czułem się tak źle na 27 km Runmageddonie i mam za sobą przecież przebiegnięte maratony. Nie było lekko. Co było później ? O dziwo coraz lepiej. Dzięki ALE, firmie która wyposażyła mnie w żele i suplementy z każdym kilometrem było coraz lepiej. Jednak naprawdę dobrze poczułem się dopiero po 10 km. Wcisnąłem w siebie kilka żeli, nawodniłem organizm, uzupełniłem braki magnezu i zacząłem cały czas biec.
Jak pisałem wyżej, przeszkody nie stanowiły problemu, od tych wymagających równowagi, po te gdzie trzeba było wykazać się siłą i techniką, każdą z nich pokonywałem i biegłem dalej. Pewnie dlatego trzymałem się zaraz za moją drużyną, która od czasu do czasu musiała zrobić burpees.
Wspieraj innych.
W czasie biegu, czułem się odpowiedzialny za swoją drużynę, i zawsze na ile mogę, wspieram tego, kto tego potrzebuję. Jeśli ktoś nie posuwa się do przodu pytam czy wszystko w porządku, a jeśli potrzebuje magnezu, zawsze mam jego duży zapas i nikogo nie zostawiam w tyle.
Trasę, przeszkody i to jak było na biegu możecie zobaczyć na poniższych filmach. Jeden to relacja, a jeden to bieg z perspektywy zawodnika. Pewnie na dużej ilości blogów znajdziecie również opis całej trasy.
O co mi chodzi ?
Chciałbym, aby po tym wpisie, każdy kto planuje wystartować w biegu wziął pod uwagę to w jakim dystansie chce biec, na jakim jest poziomie swojej sprawności i czy dobrze przygotował się do biegu. Osoby trenujące CrossFit czy inne formy aktywności bardzo często podchodzą do takich imprez na luzaka. Nawet duże dystanse chcą pokonać bez wody, magnezu czy żeli, a później leżą na trasie z olbrzymami skurczami. Z biegaczami jest trochę inaczej. Oni wiedzą, że muszą tak się przygotować, aby biegło się dobrze.
Jeśli chcesz osiągnąć sukces, nie możesz go przespać.
Czasem zdarzy się tak, że będzie trzeba spać mało i dużo pracować. Jednak jeśli planujesz zmierzyć się ze swoją formą to musisz poświęcić ostatni tydzień przed startem na przygotowanie do niego. Sen, dobre odżywianie i wypoczynek. To powinno być Twoim priorytetem.
Na koniec.
Dla osób, które nigdy nie startowały w takiego typu imprezach lub tych, dla których są one początkiem ku odzyskaniu formy, może się wydawać, że zmęczenie jest normalne. Otóż nie. Nasze ciało możemy tak wytrenować i przygotować, że będziemy czerpali tylko i wyłącznie przyjemności z życia. Zrób z niego maszynę, a w innych rejonach życia również będzie Ci łatwiej.