Każdy wygląda inaczej, jednak schemat jest powtarzalny. Może być więcej lub mniej treningów personalnych, różne sprawy do załatwienia w ciągu dnia, jednak posiłki, treningi i część zajęć CrossFit pozostaje codziennie niezmienna. Nie jestem tylko trenerem i mam również inne zajęcia. Dzień, który przedstawiam dzisiaj, jest zaplanowany idealnie i tak samo wypełniony. Ilość treningów personalnych pozawala na utrzymanie posiłków w odpowiednich godzinach, a w ciągu dnia jest wystarczająca ilość czasu na sesje zdjęciową czy spacery z psem. To na nich planuje i wpadam na wszystkie swoje pomysły. Zaczynamy.
5:30
Wstaje codziennie o godzinie 5:30/6:00. Należę do tej grupy osób, która musi mieć nastawione nie 3 ale nawet i 6 budzików. Dlatego różnie zwlekam się z łóżka. Pierwsze co robię to kawa i pakuję plecak w którym są rzeczy na mój pierwszy trening wytrzymałościowy.
Do boxu na szczęście mam tylko 4 km, więc dojazd zajmuje mi maksymalnie 10 minut. Zajęcia 6:30 prowadzę już 1,5 roku, jednak jeśli ktoś mi mówi, że pewnie już się przyzwyczaiłem, to mówię wam, nie. Nie przyzwyczaiłem się i codziennie jest to dla mnie trudne. Szósta rano, szczególnie w ziemie i dla osoby która funkcjonuje do 23, jest zawsze zabójczą godziną. Dlatego też, każdy kto mnie zna, wie, że w pierwszych chwilach po przyjeździe do boxu nie jestem najbardziej rozmownym człowiekiem. Nie jestem sam, więc nie odstaje wtedy od innych.
6:30
Grupy które prowadzę rano to 6:30 oraz 7:30. Przeważnie jest to grupa średnio zaawansowana – Beginners, ale również grupa początkująca Starters. Prowadzenie zajęć rano i wieczorem dość znacząco różni się od siebie. Na początku dnia, jedynymi osobami w boxie są osoby na zajęciach plus ewentualnie kilka osób na treningach personalnych. Nie ma jednak takiego ruchu jak wieczorem, kiedy box staje się również miejscem spotkań, rozmów i dodatkowych atrakcji (notka Box jako miejsce spotkań już niedługo). Oczywiście większość osób rano jako rytuał traktuje poranną kawę wypitą przy barze. Jeśli tylko się nie spieszysz, na pewno z chęcią do tej grupy dołączysz (jeśli wytrzymasz to psychicznie, pozdrowienia dla 6:30).
8:30
Pierwsze dwa treningi kończę o godzinie 8:30 i wtedy zaczynam zbierać się do swojego krótkiego treningu interwałowego. Jeśli mam czas dodaję ćwiczenia na brzuch. Jak zauważyliście, do tej pory nie wspomniałem nic o śniadaniu, bo go nie było. Trening rano robię na czczo i jeśli nie boisz się utraty mięśni, a Twoim celem jest redukcja to jak najbardziej go polecam. Nie może to być pełny godzinny trening na ciężarach, ale wytrzymałościowy trening już tak. Jestem w tej chwili na redukcji pozbywając się tego co przybyło podczas kontuzji i okresu w którym mniej trenowałem. Mam 2500 kcal z buforem do 2800 kcal.
Pierwsza sesja treningowa to:
12 x RUN, speed 12 km/h, incline 15 %, 30 s ON / 30 s OFF
Takie 12 minut w zupełności wystarczy abym zalał się potem i zrobił krok ku moim celom. Po bieżni dodaje czasem brzuchy np. toes to bar, czyli palce do drążka lub spiętki czy TRX. Trenując podczas redukcji bardziej sylwetkowo brzuch po porannym cardio to świetny pomysł.
Czasem zamiast bieżni zrobię air bike albo wiosła. Bieżnie wybieram również dlatego, że w czasie biegania mogę oglądać na YouTube to co mnie interesuje, jeszcze lepiej wykorzystując ten czas.
9:30
Śniadanie. Jeśli mam rano personalny, zjadam je w boxie, jeśli nie, to już o tej porze jestem w domu. Korzystam z cateringu Pomelo Food Company i gdyby nie to, nie wiem jak byłbym w stanie tak sprawnie wszystko przeprowadzić. Niedługo kolejny wpis o Pomelo, tutaj mogę napisać tylko tyle, że jestem na tym caterngu kilka miesięcy i naprawdę cieszę się, że mogę z niego korzystać. Zarówna ja, jak i Dominika, nie mamy czasu na gotowanie czy chodzenie po sklepach, a jakość posiłków sprawia, że jest to idealnie dla nas rozwiązanie.
Podczas śniadania dostałem, tak ja wszyscy inni trenerzy z 72D kolejną paczkę od Reebok. Liftery 2.0 to moje drugie tego samego modelu, jednak tak je lubię, że nawet przez chwilę nie przeszła mi myśl aby się ich pozbyć. To świetnie buty i na tyle miękkie, że można w nich robić cały trening, a na tyle twarde, że nadają się lepiej do ciężarów niż Nano. Bardzo chętnie robiłbym wszystkie testy butów i odzieży na bieżąco jednak generuje to czas, który jest u mnie towarem deficytowym, więc musicie być cierpliwi. Jednak wszystko na pewno się pojawi.
10:00
Trening personalny z Kasią. Dla niektórych jest to tak samo wczesna godzina jak dla mnie 6:00 (pozdrowienia Kasia), jednak bez względu na wszystko liczy się wytrwałość. Pora treningu nie ma znaczenia.
11:00
Wsiadam w samochód i jadę do sklepu po parę drobiazgów na sesję zdjęciowąą, którą zaczynamy z Dominiką o 13:00.
12:00
Jestem w domu, wcinam banana i lecę dłuższy spacer z Szamanem.
Staram się wyjść z Szamanem w południe przynajmniej na 30 minut. Mieszkając na podgórzu mam do tego znakomite możliwość. Park, dużo terenów zielonych, patyków i wszystkiego co powoduje ten uśmiech na pysku.
13:00
Zaczynamy przygotowania do sesji. Tym razem jesteśmy tylko w dwie osoby z Dominiką, która pełni również funkcję makijażystki. Magda, zawodowa biegaczka górska, organizatorka Tatra Running pokazuje, że ciąża to nie choroba. Przyjechała do nas na rowerze i cały czas jest bardzo aktywna pomimo tego, że termin ma za trzy tygodnie.
W czasie gdy dziewczyny się przygotowują, ja, razem z Szamanem, mamy możliwość zmrużenia na chwilę oka. Osobiście nie mam z tym problemu, ale jeśli masz problem ze snem, polecam psa. Przy nim zasypia się w sekundę.
14:00
Wstaję, wypijam kolejną kawę oraz zjadam następny posiłek. Czasem jest godzina na sen, czasem dwie, a czasem wcale. Jednak jeśli tylko mam taką możliwość to nawet 20 minut przy moim trybie może zregenerować.
14:30
Zaczynamy sesję zdjęciową. Sesje dodatkowe do kalendarza, tak jak ta z Magdą są wykonywane na tym samym tle. Dlatego właśnie, wystarczy, że znajdziemy odludne miejsce, aby w komfortowych warunkach wykonać swoją pracę. Więcej oczywiście na Dominika Cuda Photography.
16:00
Powrót do domu. Tak, wszystkie sesje robimy w ekspresowym tempie. To po prostu talent Cudy. Po przyjeździe, kolejny posiłek. Nie zawsze trzeba jeść z pudełka, jeśli jestem w domu podgrzewam normalnie konkretne danie i wykładam na talerz. Nie używam w domu mikrofalówki, więc dania smakują jeszcze lepiej.
16:30
Spacer z Szamanem. Jeśli jest czas to dłuższy, jeśli nie to trochę krótszy, ale 20/30 minut to minimum.
17:00
Pakuje plecak i wyjeżdżam do boxu. Zazwyczaj jest to w tych okolicach godzinowych, czasem wcześniej lub później.
W aucie słucham radia Pogoda. Świetna stacja ze starymi, polskimi kawałkami. Puszczanie codziennie mocnej muzyki w boxie, powoduje, że sam słucham bardzo spokojnej.
17:30
Trening personalny z Anią, która ma bardzo duże możliwości, jednak zbyt dużo spraw wytrąca ją z systematyczności (mam nadzieję, że to czytasz Aniu). W swoim czarnym stroju zaczyna tydzień od przysiadu. Napis “hate” na koszulce wcale mnie nie odstrasza, więc nie pobłażam.
18:30
Moja druga sesja treningowa. Oparta na ciężarze. Zaczynam tydzień od klatki, czasem przysiadu. Tym razem:
10 x 10 bench press 60 kg
10 burpees after each set
Ostatnio często robię łapy na sam koniec treningu, bo mam z nimi największy problem. Dlatego, możecie mnie spotkać w boxie jak robię biceps. Jednak jeśli tylko masz ochotę coś robić, rób to. Niech nikt nie mówi Ci co jest dla Ciebie najlepsze. Sami powinniśmy to wiedzieć.
Po treningu bardzo lubię dogrzać się w saunie. W ilości 5/10 minut nie zaszkodzi, a może tylko pomóc. Jeśli chcecie na dłużej, to nie po treningu.
19:45
Kolejny posiłek. Po treningowy. Nie zawsze kieruje się przypisaną kolejnością posiłków. Największy, obiad, gdzie jest najwięcej białka zjadam właśnie po treningu. Czasem robię go przed 19, czasem w innych godzinach. Jeśli zdarzy się koło 14/15 to zdecydowanie jest to za mało przerwy od sesji porannej. Na zdjęciu nie jest to obiad, który zjadłem wcześniej i w sumie wtedy tego żałowałem. Jednak za 2,5 godziny zjadłem ostatni posiłek, więc nie było tak źle.
20:00
Trening personalny z Leszkiem, który traktuje trening jako zło konieczne. Gdyby dało się zapłacić i dostać formę byłby pierwszą chętna osobą (Leszek pewnie tego nie czyta). Przed każdym treningiem proponuję kawę lub gry w karty. Jest najlepszym w Polsce grafikiem 2D (flatfootfilms.com), który na tym właśnie treningu oświadczył, patrząc na grupę zaawansowaną:
– Wyglądają świetnie. Ale jakim kosztem i wysiłkiem. Przychodzą tutaj codziennie, tak ? W życiu bym tego nie robił. To się po prostu nie opłaca.
21:00
Zajęcia z grupą Starters.
22:00
Wychodze z boxu i jadę do domu.
22:10
Ostatni spacer z Szamanem.
22:30
Ostatni posiłek. W tym akurat dniu to nie był ostatni i Cuda pilnuje, żebym się przyznał, że zjadłem 2 kawałki z niedzielnej pizzy, którą niefortunnie zostawiłem w lodówce. Jednak w takim dniu na pewno mi nie zaszkodziła.
23:00/00:00
Kładę się spać. Za 6 godzin zaczynam od nowa.
THE END
Na koniec chciałbym podziękować trzem firmom.
Pomelo Food Company, dzięki którym jeszcze żyję i mam czas to wszystko robić.
Unbrokenstore, za zabezpieczanie moich treningów akcesoriami i sprzętem.
Reebok, za odzież i buty, którymi nie muszę się martwić, tak jak większość trenerów CrossFit.