Na samym początku rozwieje wątpliwości, o co chodzi. Dziś poprawiałem swój wynik w 17.2. Znów, tak jak poprzednio, bez względu na to, czy trenujesz czy nie, możesz wyciągnąć z tego wpisu lekcję dla siebie. Sam, nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Na końcu wpisu film z całego tego cyrku.
Pierwsze podejście.
W piątek po ogłoszeniu zrobiłem pierwsze podejście pod CrossFit Games Open Workout 17.2, czyli dokładnie:
Complete as many rounds and reps as possible in 12 minutes of:
2 rounds of:
50-ft. weighted walking lunge (16m)
16 toes-to-bars
8 power cleans
Then, 2 rounds of:
50-ft. weighted walking lunge (16m)
16 bar muscle-ups
8 power cleans
Etc., alternating between toes-to-bars and bar muscle-ups every 2 rounds.
Men use 50-lb. dumbbells
Trening robiłem równo z Gabi, więc było mi o tyle łatwiej, że raczej na słabe tempo partnerki treningowej nie mogłem narzekać. Jednak bez względu na to, chciałem podejść do tematu spokojnie i zrobić drugie podejście w niedzielę. Podszedłem do tego na tyle spokojnie, że TTB zrobiłem 6-6-4, pierwsze RMU 4-4-4-4 i wchodziły naprawdę dobrze. Jednak to spokojne tempo spowodowało, że na ostatnich RMU zostało mi już poniżej minuty. Skończyłem na 119 powtórzeniach. Wiedziałem, że wynik jest do poprawy.
Drugie podejście.
Nie spodziewałem się, że będę taki obolały w niedzielę, ale każdy ból w mięśniach da się rozgrzać i zrobić trening. 17.2 robiło po kolei kilka osób. Pierwsza Kosa, która w trakcie chciała zrezygnować. Później Rom, również w trakcie chciał przerwać. Wtedy poczułem, że coś jest nie tak. Po treningu w piątek nie czułem się źle, nawet sądziłem, że można taki trening robić codziennie. Kosa treningu nie poprawiła, Rom tak, na świetne 156 powtórzeń. Szacun.
Przyszedł czas na mnie. Plan był prosty. Uderzyć w pełne 4 rundy czyli 136 powtórzeń. TTB podzielić na dwie ósemki, natomiast RMU na czwórki, jak ostatnio. Reszta bez przerwy.
Pierwsze dwie rundy poszły błyskawicznie. Zostało mi 8 minut do końca. Szczerze Wam napiszę, że nie miałem pojęcia, że mam aż tyle czasu. Po próbie wykonania pierwszych 4 BMU wiedziałem tylko, że jestem w dupie i chcę zrezygnować. Nie docierało do mnie jaki mam czas. Bolały mnie przedramiona, a myśl o dokończeniu tych BMU mnie miażdżyła.
Gdyby nie Kosa, Magda, Romek, Młody oraz Tomek na sali, jestem bardziej niż pewny, że bym zrezygnował. W momencie gdzie RMU nie chcą wejść, byłem skłonny się poddać. W piątek 4 wchodziły jak masło. W drugim podejściu, nie mam pojęcia co się stało, ale nie mogłem tego zrobić. Krzyki, a wręcz mocny opierdol ze strony dopingujących dociągnął mnie do 4 rundy, gdzie z bólem wykonywałem każdego BMU. Poprawiłem wynik. O jedno powtórzenie. Zapisałem na tablicy 120 Rx.
Dlaczego CrossFit.
Kiedyś biegałem. Dwa razy w życiu zrobiłem maraton i byłem przy słynnej ścianie na 36 kilometrze. Walczyłem sam. Jednak szczerze napiszę, że powolne przesuwanie nóg do przodu to co innego niż wdrapanie się na ten cholerny drążek, jeśli masz tego serdecznie dość. Już praktycznie rezygnowałem i mówiłem, że to nie ma sensu. Teraz na filmie widzę dopiero ile miałem czasu i gdybym zebrał się w głowie szybciej to poprawiłbym ten wynik. Nie chodziło o nic tylko o głowę. Jednak taki jest ten trening. Dziękuję jeszcze raz wszystkim za doping. Gdyby nie Wy, poddałbym się.
Możesz biegać, możesz jeździć na rowerze, pływać, chodzić na siłownie, ale w boxie CrossFit poczujesz co to partner treningowy i dasz z siebie wszystko w momencie kiedy normalnie dawno byś zrezygnował.
Wynik nie jest rewelacyjny. Nie jestem z niego zadowolony. Jednak tak samo jak poprzednio, nie ma to żadnego znaczenia. Dzisiejszy trening spowodował, że jestem jeszcze mocniejszy. Pokonałem siebie. Dave, czekam na kolejne. Dawaj!
OSTRZEŻENIE: w filmie treści drastyczne i zawierające przemoc słowną. Wrażliwych widzów prosi się o nieoglądanie.