Trenując i dążąc do wyznaczonych przez siebie celów, często zapominamy o jednym. O genetyce. Jednocześnie wpadamy w spiralę ciągłego pędzenia do przodu i porównywania się z innymi. Patrzymy na innych i chcemy osiągnąć to samo co oni, w jak najszybszym czasie. Nie myślimy o tym, kim jesteśmy, jakie mamy możliwości, tylko za wszelką cenę chcemy być jak nasi idole. Gonimy kogoś, kto poświęca cały swój czas na dążeniu do celu, który my chcemy osiągnąć poświęcając na to godzinę dziennie.
Chce być taki jak on.
Niektórzy jeśli widzą kogoś kto znakomicie wygląda posądzają go o branie sterydów. Nie biorą pod uwagę, że trenuje od dzieciństwa, robi to codziennie i do tego z pokolenia na pokolenie. Genetyka takiego kogoś jest niesamowitą przewagą nad innymi. Istnieją wśród nas osoby, które w życiu nie trenowały, a wyglądają znakomicie. Kto nie widział kobiet, nie trenujących wcale i posiadających zarys kaloryfera na brzuchu. Kiedy jedni godzinami, próbują go odkopać w klubie sportowym, inni mają go od tak, za darmo, od życia.
Nie zostaniesz koszykarzem, nie urośnie Ci penis.
Najlepszym przykładem tego, że nie pokonamy swojej genetyki jest to, że jedni rodzą się z 5 cm penisem inni z 20 cm i nic z tym nie zrobimy. Jedni mają przesrane i już. Jeśli masz 150 cm wzrostu to pewnie też ciężko będzie Ci zostać koszykarzem. Zawsze jest tak, że niski chce być wysoki, gruby chce być chudy, a chudy chciałby zrobić więcej masy. Tak już po prostu jest. Dopóki nie zrozumiemy po co jesteśmy na tym świecie, jaki każdy z nas ma cel to będziemy cały czas sfrustrowani.
Pokonam genetykę.
Gdy już osiągniemy wszystko co byliśmy w stanie, niektórzy sięgają dalej. Chcąc pokonać genetykę sięgają po sterydy. Bez względu na to co myślą wszyscy inni, moje stanowisko jest jedno. Biorąc sterydy i przeciwstawiając się swojej genetyce, chcąc od niej jeszcze więcej, robimy sobie krzywdę. Jeśli bierzesz i jeszcze nie czujesz skutków ubocznych, to prędzej czy później tak się stanie. Decyzja o tym, czy chce być sobą czy pędzić za innymi to osobista decyzja każdego z nas. Nie oceniam jej. Każdy ma w życiu inne priorytety.
Co mogę zrobić.
Od zawsze nie byłem bardzo wysoki, dłonie mam małe jak niewielu mężczyzn. Nie jest mi łatwo przybrać na masie mięśniowej, a wyciąć też nie lepiej. Mam budowę mezomorfika, więc teoretycznie nie jest źle. Jednak nie trenowałem całe swoje życie bez przerw. Najlepsze lata dla kształtowania sylwetki spędziłem studiując prawo i snując się po knajpach. Jednak bez względu na to wszystko wiem jedno.
Chce być najlepszą wersją samego siebie.
Nie chce być wyższy, nie chce ważyć 90 kg i rwać 140 kg. Nie muszę być lepszy niż moi koledzy trenerzy. Wiem do czego jestem zdolny. Wiem, że mam silną głowę. Jestem w stanie dojść do swoich granic, ocierając się o możliwości na które inni pracują latami. Jeśli stracę formę, wiem, że mogę ją szybko odbudować. Trening to nie jest moje całe życie. Spełniam się w innych dziedzinach i staram się wycisnąć z życia ile mogę.
Dopóki nie uświadomisz sobie kim jesteś i co możesz będziesz cały czas niezadowolony lub niezadowolona z siebie. Jednak jeśli masz w pasie 100 cm i poziom Twojej tkanki tłuszczowej przekracza 30 % to nie jesteś najlepszą wersją samego siebie. Możesz więcej. Jeśli nie wyciągniesz w martwym ciągu podwójnej wartości swojego ciała lub nie przebiegniesz 5 kilometrów, to też nie jesteś najlepszą wersją samego siebie. Twoja genetyka ma dla Ciebie o wiele więcej.