Często jest tak, że jeśli podczas współżycia, kobieta nie będzie mieć orgazmu, to nic się nie dzieje. Jeśli natomiast facet nie dojdzie, to uważa się to za porażkę. Dlaczego tak jest i czy jest to sprawiedliwe? Czy kobiecy orgazm to jest coś tak nieosiągalnego, że po prostu lepiej odpuścić?
Bez budowania niepotrzebnej dramaturgii i ciągnięcia Was dalej do czytania, napisze wprost: kobiecy orgazm wcale nie jest trudny do osiągnięcia. Mocno wierzę w to, że każda kobieta, podczas każdego współżycia może go osiągnąć. Uważam również, że jest to potrzebne każdemu, ponieważ mózg jest wtedy dotleniony jak przy żadnej innej aktywności. Napięcie i stres schodzi z nas jak przy niczym innym. Niektóre kobiecie orgazmy mogą trwać całe minuty, a Ty możesz dosłownie znaleźć się przez chwilę w kosmosie.
Ciekawe natomiast jest to, że mózg faceta po orgazmie, traci wrażliwość. Natomiast w przypadku kobiet, mózg po szczytowaniu staje się bardziej wrażliwy i tak naprawdę pierwszy orgazm to dopiero początek czegoś wspaniałego.
Musimy jednak wrócić do podstaw i znaleźć przyczynę braku orgazmów. Czy wina leży po czyjeś stornie? Nie bardzo. Tak samo są winni leniwi faceci, którzy myślą tylko i wyłącznie o sobie jak i kobiety, które nie mają pojęcia co je podnieca i co sprawia im przyjemność.
Po pierwsze: masturbacja. Jeśli sami nie wiemy co sprawia nam przyjemność, to jak mamy ją osiągnąć z kimś innym w łóżku, kto bądź co bądź, zna nas gorzej niż my sami. Jeśli nigdy nie osiągnęłaś orgazmu, przyczyna może tkwić właśnie w braku masturbacji. Jest ona zdrowa, potrzebna i ten kto to robi jest po prostu lepszym kochankiem czy kochanką. Na pewno statycznie masturbuje się więcej mężczyzn niż kobiet, jednak powinno się to zmienić. Poznaj siebie, abyś mogła dać się poznać swojemu partnerowi.
Po drugie: rodzaje orgazmów. Z zasady można wyróżnić trzy rodzaje orgazmów, nie biorąc pod uwagę ekstremalnych przypadków jak orgazm podczas dotykania włosów czy całowania po szyi. Takie rzeczy się zdarzają i paradoksalnie czasem są przekleństwem, a nie darem. Wracając jednak do tradycyjnych form, kobieta może osiągnąć orgazm podczas penetracji (dotyczy to zaledwie 20% kobiet), stymulacji łechtaczki oraz stymulacji punktu G. Każdy z tych orgazmów jest inny i każdy przebiega inaczej. Najnowsze badania pokazują również, że orgazm podczas penetracji jest tak naprawdę orgazmem łechtaczkowym, ponieważ to co zazwyczaj nazywamy łechtaczką jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Cała jej budowa zaczyna się w znanym wszystkim punkcie i biegnie z dwóch stron waginy. Orgazm podczas penetracji wymaga bardzo dużego podniecenia oraz odpowiedniej intensywności. Orgazm łechtaczkowy natomiast jest dużo prostszy do osiągnięcia i również można do niego dążyć na wiele sposobów. Może to być rozgrzewka przed stosunkiem, jego środek lub zakończenie. Ostatni orgazm podczas stymulacji punktu G jest równie trudny do osiągnięcia jak poprzez penetrację, a dodatkowo towarzyszy mu kobiecy wytrysk. Tak, pochodzi on z cewki moczowej, jednak płyn nie ma takiego samego składu jak mocz i moczem nazwać go nie można. Taki orgazm wymaga bardzo dużego rozluźnienia, odpowiedniego wcześniejszego szczytowania oraz odpowiedniej techniki. Osoby które wcześniej nigdy go nie doznały na początku mogą odczuwać wrażenie jakby chciało im się sikać. Dlatego ważne jest aby przed stosunkiem udać się do toalety, a zabawy z punktem G po prostu cyklicznie trenować, aby przyzwyczaić się do całkowicie innych doznań i lekkiego poczucia dyskomfortu na początku.
Po trzecie: nie myśl o tym. Każde dobre współżycie zabija stres. Jeśli facet pomyśli o tym, że boi się, że nie będzie twardy, to mamy po zawodach. Jeśli kobieta, chcąc dojść pomyśli o tym, że trwa to zbyt długo, to również traci szansę na orgazm. Musimy pozbyć się negatywnych myśli i oddać się przyjemności. Tylko wtedy będziemy w stanie szczytować. W trakcie próby dojścia, trzeba się skupić na sobie, a nie na tym co w danym momencie myśli partner. Dodatkowa uwaga do kobiet: facet nigdy podczas seksu nie myśli o tym jak wyglądasz, jest wystarczająco zaabsorbowany tym, że leżysz z nim nago w łóżku.
Po czwarte: otwartość w relacji. Kiedy ostatni raz powiedziałaś swojemu partnerowi o swoich fantazjach? Trójkąt z inną kobietą? Trójkąt z dwoma facetami? Seks z nieznajomym? Chcesz żeby Cię uderzył, ale boisz się powiedzieć? Chcesz, odegrać scenę, ale boisz się, że będzie śmiesznie? Oczywiście, że można mieć fantazje, którymi nigdy nie będziemy się dzielić. Jednak z zasady powinniśmy rozmawiać o tym co nas kręci, co nas podnieca. Jeśli we wcześniejszych relacjach tego nie sprawdziliśmy, musimy to zrobić z obecnym partnerem. Nie wyobrażam sobie całe życie się ograniczać i nie doświadczać w łóżku tego czego chce, lubię i co mnie podnieca. Jeśli Wasze temperamenty są na podobnym poziomie (pisałem o tym w tym wpisie) to na pewno możecie razem doświadczać tego co Was podnieca. Tylko przy pełnej otwartości seks staje się niesamowitym doświadczeniem, a my nigdy nie będziemy szukać zaspokojenia w zdradach i przygodach z innymi. Sama natomiast masturbacja nigdy nie zastąpi współżycia. Zarówno w przypadku kobiet jak i mężczyzn. Orgazm u faceta, również może trwać dłużej niż przy masturbacji i być bardziej intensywny, jednak to temat na inny wpis.
Jak przeczytaliście, kobiecy orgazm może nie jest osiągalny tak łatwo jak u mężczyzny. Jednak bez najmniejszej wątpliwości warto się o niego starać i gdy już poznamy swoje ciało i swoje pragnienia może być nierozerwalną częścią naszego współżycia. Trzeba po prostu odrobić zaległe lekcję i się go nauczyć.
Jeśli natomiast ostatni Wasz seks miał miejsce bardzo dawno temu, to jeszcze raz polecam ten wpis. Seks jest częścią związku i jego brak prędzej czy później może doprowadzić do złych rzeczy.
Naprawdę wierzę w to, że brak seksu w związku oznacza nieodpowiednie dobranie się partnerów. Co ja tam będę jednak pisał. Głęboko w środku wiesz, czy to jest miłość Twojego życia czy nie. Boisz się tylko prawdy i konsekwencji. Zapraszam do reszty wpisów, może dam Ci trochę odwagi.