I mamy styczeń. Moc postanowień noworocznych zaraz ruszy. Wszyscy w naszej branży oczekujemy mocnego oblężenia i niezwykłej mobilizacji. Jeszcze tylko nowy ciuch, nowe buty i można uderzać na trening.
Jak co roku, ta mobilizacja wystarczy na kilka tygodni, może miesięcy. Koło marca, zapał znów opadnie, aby koło maja nastąpił kolejny zryw, jeszcze przed wakacjami. W czasie wakacji znów będzie już za późno, wróci się na wrzesień. Trochę treningów i przed świętami ostatni podryg. I tak cały rok. A gdyby tak popatrzeć na te postanowienia trochę inaczej?
Wszyscy widzieliśmy inspirujące cytaty i wypowiedzi, że nie chodzi o cel tylko o sam proces dochodzenia do niego. Dlatego właśnie zanim postanowisz sobie, że od dziś siłownia to twój drugi dom, a w tym roku w końcu osiągniesz wymarzoną sylwetkę, zastanów się jak czerpać z tego przyjemność, żeby za wcześnie nie odpuścić.
Do czegoś się tutaj przyznam. Widzieliście na Instagramie moją formę życia. Była wcale nie tak dawno. Jednak teraz, gdy prowadzę swoją firmę i nie pracuje jako trener, priorytety zdecydowanie uległy zmianie. Jestem teraz bardziej jak Wy, moi czytelnicy niż kiedykolwiek. Staram się pogodzić wszystkie obowiązki z nieustanną chęcią trenowania. Czasem się udaję, a czasem nie. Jednak dlatego, że prowadzę określony styl życia i korzystam z określonych rozwiązań, nie przybrałem na wadzę, dalej jestem sprawny i wysportowany. Tak, nie jest to co kiedyś. Jednak nie o to chodzi. Czuję się dobrze w swoim ciele i cały czas dążę do lepszej formy, jednak nie stawiając jej na pierwszym miejscu. Bawię się sportem od CrossFit przez rower, bieganie czy nawet squasha. Najdalej wczoraj udało mi się zrobić dwa treningi w ciągu dnia, godzina przed i godzina po pracy. Poniżej wskazówki jak to osiągnąć i nie zwariować 😉
Po pierwsze, częstotliwość.
Wszystko zależy od tego w jakiej formie jesteś. Jeśli od lat nie trenowałeś lub trenowałaś nie rzucaj się na początek na pięć treningów w tygodniu. Zacznij od trzech w tygodniu, a kiedy zauważysz, że to już ci nie wystarcza, dodaj kolejne. Może być również tak, że trenujesz cały rok i w twoim przypadku trzy treningi na twoim ciele nie robią już wrażenia. Będzie to znaczyło, że musisz zwiększyć intensywność. Wszystko w granicach rozsądku i tak, aby sprawiało ci to radość. Większość z nas, trenuje pięć razy w tygodniu i dwa dni w tygodniu odpoczywa.
Po drugie, forma aktywności.
Jeśli nienawidzisz biegać, nie zmuszaj się do tego. Jeśli na myśl o tradycyjnej siłowni przechodzą cię ciarki, wybierz co innego. Jeśli uważasz, że CrossFit jest głupi, może tradycyjna siłownia lub bieganie będzie dla ciebie lepszym rozwiązaniem. Najważniejsze jest to, aby forma aktywności sprawiała ci radość. Nie ukrywam, że CrossFit daje szybkie efekty i posiada wiele czynników, które bardzo szybko wypływają nie tylko na wygląd, ale i na wydolność, siłę czy samą pewność siebie. Jednak rozumiem, że ktoś może tego nie lubić. Wybierz to co będzie cię cieszyć.
Po trzecie, nie rób tego sam.
Nie wszyscy potrafią się sami zmobilizować, dlatego partner treningowy, na sam początek, będzie idealnym rozwiązaniem. Nie tylko będziecie się razem motywować, ale sama forma aktywności nie będzie się wydawała taka nudna. Jak dla mnie, CrossFit nie ma sobie równych. Od razu wchodzisz do grupy i widzisz bandę zmotywowanych zapaleńców. Niektórzy trenują od dawna i mają niesamowite efekty, inni są tak samo przerażeni jak ty. Jednak zawsze możesz porozmawiać, oczekiwać wsparcia, a na treningach stawiacie czoła ćwiczeniom razem co bardzo motywuje. Większość boxów ma treningi INTRO lub wprowadzające, na których dowiecie się wszystkiego co potrzeba, żeby zacząć.
Po czwarte, dieta.
Wszyscy to wiedzą. Nie mam zamiaru się tu rozpisywać. Dieta jest ważna. Czasem, można nadrobić ją ćwiczeniami, ale nie oszukuj się. Jeśli masz do zgubienia kilka kilogramów i dopiero zaczynasz, musisz zwrócić na nią uwagę. Jeśli chcesz przybrać na masie mięśniowej, szczególnie czystej masie, a nie razem z tłuszczem, tym bardziej musisz trzymać się kaloryczności.
Osobiście, bardzo trudno byłoby mi trzymać miskę, szczególnie kaloryczność. Ten problem mam z głowy, bo od kilku lat korzystam z cateringu dietetycznego. Od trzech tygodni jestem na diecie wegetariańskiej. Muszę przyznać, że nigdy nie czułem się lepiej. Mięso jem sobie od czasu do czasu, przeważnie w weekendy. Jednak wcale mnie do niego nie ciągnie. Firma Pomelo, z której korzystam już ładnych parę lat, posiada 6 różnych rodzajów diet – zbilansowana, BeFit, Sport Protein, Low Carb, Sport Carbo, wegetariańska. Niebawem wejdą dwie nowe – Gluten&Lacto Free oraz wegańska. Jest 8 poziomów kaloryczności od 1000 do 3500 kcal. Sami możecie wybrać najlepszą dla siebie i swojego celu. Na moje nazwisko (Piekarczyk) lub kod “Żyj mocno” dostaniecie 10% zniżki. Catering dostępny w Warszawie oraz Krakowie.
Jeśli natomiast szukacie kogoś kto rozpiszę Wam dietę, nie zostawiajcie tego swojemu trenerowi, który za 200 zł rozpisze dietę na kolanie. Serio. Niech się zajmie trenowaniem, a dietę zostawcie profesjonalistą. Niezmiennie, od lat polecam To nie tylko dieta ale cały program żywienia, które doprowadzi Was do celu. Bezbłędny wybór. Możecie również powołać się na mnie.
Po piąte, alkohol.
Nie będę ukrywał. W poprzednim miesiącu było wiele okazji do picia i sam im uległem. Jednak musicie zadawać sobie z tego sprawę, że nie ma nic gorszego dla naszego ciała niż alkohol. Serio, nic. Zatruwa nasz organizm, a jeśli daliśmy popalić w weekend, to pewnie koło środy dopiero poczujemy się dobrze. Pijemy co weekend? Zapomnij o jakichkolwiek efektach. To ty decydujesz co jest dla ciebie ważniejsze.
Po szóste, nie będzie tak wiecznie.
Większość osób jeśli myśli o treningu, diecie i powrocie do formy lub jej zbudowaniu od zera, myśli, że już jest skończona. Od teraz, jeśli chce coś osiągnąć, już tylko sałatki, ciężkie treningi i zero przyjemności. Otóż nie. Jeśli wrócisz do formy lub ją zbudujesz będzie można pozwolić sobie zarówno na alkohol od czasu do czasu jak i słodycze i poluzowanie diety. Podkręcanie metabolizmu raz w tygodniu to praktyka stosowana przez większość. Jeśli raz na tydzień zjesz coś złego nic się nie stanie. Natomiast jeśli będziesz trzymać miskę cały tydzień oraz trenować systematycznie to prędzej czy później dojdziesz do formy, którą będzie ciężko zepsuć. Myślicie że jak ktoś trenuje pięć, dziesięć czy piętnaście lat to nawet tydzień bez treningów i z obżarstwem wywoła na nich wrażenie? Nie bardzo. Jednak najpierw trzeba tam być. Zjebałeś, to zapracuj na taki stan w którym już nic cię nie ruszy. Dziesięć lat nic nie robienia nie odrobisz w rok, tak samo jak lata ciężkiej pracy nie zepsujesz w kilka dni czy nawet tygodni. Proste, prawda?
Po siódme, rób to z głową.
Jeśli nigdy nie byłeś na siłowni, nie ściągaj planu z internetu i bezmyślnie wykonuj ćwiczenia o których nie masz pojęcia. Jeśli nigdy nie biegałeś, poczytaj trochę o tym jak zacząć. Jeśli nie chcesz chodzić na grupę CrossFit, a trenujesz już od dawna, znajdź program, który na pewno doprowadzi cię tam gdzie chcesz. Nie znam ani jednej osoby, która idzie programem CrossFit i nie ma rezultatów. Jeśli potrzebujesz opieki online i rozpisywania treningów, możesz się ze mną skontaktować, pomogę Ci. Trenuj z głową i jeśli się na czymś nie znasz, szukaj informacji lub zaufaj innym.
Po ósme, jeszcze raz częstotliwość.
Tak, piszę o tym jeszcze raz bo widzę jak to wygląda na co dzień. Dużo osób ma wyobrażenie, że robi trening kilka razy w tygodniu. W rzeczywistości jak podzieli się liczbę treningów przez 4, czyli miesiąc, wcale ich liczba nie powala. Jeszcze gorzej jest wtedy, kiedy ktoś trenuje miesiąc, dwa, trzy i kiedy naprawdę niesamowite efekty mają nadejść, odpuszczają. Na tydzień, na dwa. Bo to nie ma sensu, bo wyjazd bo coś tam. I znów od początku. WYTRWAŁOŚĆ. To jedyne czego potrzebujesz. Choć raz w życiu trenuj przez następne sześć miesięcy, a pierwszy raz zrobisz ten zakichany kaloryfer na lato. Trening ma być święty, kombinuj, przekładaj, wstawaj o 5 rano, rób trening o 21. Rób wszystko, żeby nie odpuszczać treningów. Efekty przyjdą. Cierpliwości.
Nowy rok, nowy ja!
Nie będę pisał, że chodzi o styl życia, bo ktoś kto tego nie doświadczył, myśli że zdrowy styl życia to jedno wielkie cierpienie. Napisałem ten tekst, żeby pomóc wam uświadomić sobie pewne kwestie. Świadomość we wszystkim co robimy jest najważniejsza. Wtedy wszystko nie jest, aż tak straszne, jak to się wydaję. Obserwujcie swoje ciało, patrzcie w lustro, monitorujcie wagę i myślcie o tym jak chcecie wyglądać lub co chcecie osiągnąć. Wizualizacja swojego celu też jest ważna. Jeśli będziecie myśleć, że się nie uda, to tak będzie. Jeśli będziecie widzieć to, co chcecie osiągnąć, wasza głowa odnajdzie już do tego drogę.
W razie jakichkolwiek pytań piszcie na fanapagu lub instagramie. Natomiast bezpośredni kontakt do mnie znajdziecie tutaj. Odpowiem na każde pytanie, na które odpowiedź będę znał.
I jeszcze jedno. Kurwa, nie bądź słaby. Słabych jest wystarczająco dużo. Walcz i idź po swoje.